17 czerwca 2025

94. Border Collie w ramce

 Nie mam pojęcia kiedy w końcu wyjde na prostą. Ciągle walczę z PP, a teraz jeszcze Młody chory i już generalnie ma wakacje, bo dostał antybiotyk, więc do szkoły to raczej tylko na zakończenie 🙈 

Border collie przekazałam z ramką (oraz kartkę ze Stichem, okazało się, że wciąż go uwielbia) no i Rodzice oprawili (niestety ja do tego nie mam talentu, a Mąż jest ostatnio tylko w weekendy i się nie złożyło), oto efekt:


Postanowiłam zrobić oddzielny post, bo raczej starych się nie przegląda 🙂

Pozdrawiam serdecznie,

J.

(Was staram się odwiedzać na bieżąco, mam nadzieję, że nikogo nie pomijam 😉)

27 maja 2025

93. Rękodzieło i przysłowia albo...3 maj 2025

 Wiem, wiem, dawno mnie nie było, ale naprawdę chciałam skończyć już tego border collie, a przy okazji i kartki, żeby w końcu przysiąść do mej zmory - psiego patrolu! Gdyby nie border coliie to myślę, że byłby już skończony. A tak to mam obsuwę. Zakończony obrazek oraz kartki wpasowują mi się zarówno w przysłowie jak i cytat w zabawie u Splocika. 
Dla przypomnienia przysłowie to: Cierpliwość jest kluczem pocieszenia, zaś cytat: "Kreatywność jest wyjściem poza wyobraźnię, bo wymaga, żeby daną rzecz rzeczywiście wykonać, a nie tylko myśleć o niej". - Ken Robinson 

Z przysłowia wybrałam slowo cierpliwość - naprawdę potrzeba mi była do border collie, bo z racji tego, że się wcisnął w kolejkę musiałam go cierpliwie wyszyć. I mimo że miał tylko 36 kolorów nie szło mi to tak szybko jakbym chciała. Od razu mówię, że nie jest jeszcze w ramce, ale Mąż jest tylko w weekend i nie miał jeszcze natchnienia, by go ciąć i wsadzać w ramkę :) I w ramach ciekawostek będą też poszczególne etapy (uwaga sporo zdjęć):

Tak się prezentuje po wyprasowaniu, choć chyba jeszcze będę musiala pojeździć żelazkiem.
A poniżej zdjęcia z etapów:










A z cytatu wybieram slowa - kreatywność, oraz daną rzeczy wykonać, a nie tylko myśleć o niej. I tu wpisują się moje kartki, bo już tak długo o nich myślałam i chciałam, ale się bałam, aż w końcu są i do tego 3 😉A kreatywność odnosi się do mojego Syna, który do 2 kartek wybrał kolory (rowerzysta i fioletowa). W dodatku musiałam też wykazać się kreatywnością, bo backstitche w fioletowej były jasne i nie było widać, co wyszło, więc musiałam je zmienić. Poniżej efekty (proszę o wyrozumiałość, są pierwsze, a fioletowa w dodatku się skleja pod książkami, więc na zdjęciu odstaje co nieco):



tu właśnie słabo widoczne backstitche


skleroza nie boli :)



Tymczasem to wszystko na dziś, lecę Młodego kłaść spać, bo jutro na 8 :)
Pozdrawiam i do następnego razu, uściski,
J.




03 maja 2025

92. Wiosna

 Troche mnie tu nie było, ale jak wiecie staram się zakończyć border collie i PP. Myślałam, że border pójdzie mi szybciej, ale znowu się przeliczyłam. A ponieważ Młoda ostatnio się dopytywała to tym bardziej chce skończyć. Na szczęście zostało już niewiele i wkrótce pochwalę się efektami. Niestety PP nie zdąży się wyszyć do urodzin Syna (jakoś się z tym pogodził). Tymczasem pokazuje pierwszą zakwitniętą różę oraz kawę, która po zbiorze owoców znów wypuszcza kwiaty. To chyba za te lata, kiedy nie kwitła w ogóle.



Fotki poukładam jak będę przy komputerze 😀

Serdecznie pozdrawiam, 
J.




08 kwietnia 2025

91. Ostrzeżenie

 Artykuł nie jest sponsorowany. Jeśli macie w domu lub w rodzinie czy znajomych Artysów wykorzystujących kredki to ostrzegam przed tymi:

Igor bardzo dużo koloruje i rysuje,a zawsze kończył Mu się Jego ulubiony kolor, więc poprosiłam Siostrę, by na urodziny (zeszłoroczne) kupiła Mu kredki w 80 kolorach. No i okazało się, że te kredki to jakaś pomyłka! Co temperowanie to trzeba kilka razy, bo są od razu rysik wypada. Nawet jak się połamały w transporcie, to gratuluję sprzedawcy umiejętności zapakowania. Jedna najgorsze jest coś takiego:
nie wiem z jakiego pseudo drewna te kredki są zrobione, ale takie coś to ostatnio zdarzało mi się w słusznie minionych czasach... Z tego powodu kilku kredek już nie ma, bo się zużyły. Tak więc serdecznie NIE POLECAM!



Pozdrowienia, mimo chłodu, ciepłe, 
J.


31 marca 2025

90. Wiosna...

 

Tę różę dostałam na moje urodziny, jakoś pod koniec października, czy w połowie listopada. Tak, tak, już nie pamiętam kiedy robiłam urodziny. To już ten wiek nastał 🤪 Po przesadzeniu do doniczki tak pięknie zakwitła na Dzień Kobiet 😊 A niedawno trafiła do ziemi, (prawie) pod balkonem. Forsycja jest cała żółta i nasze róże też już przycięte i te w ziemi i na balkonie. Nawet Młody cały dzień nam pomagał, chyba już dojrzał 😉 U mnie wciąż Border Collie, a potem PP i szczerze? To już baaaardzo mam ochotę na coś innego... Ale muszę uważać, co mówię, bo ostatnio dumałam nad małą odskocznią od PP to mi kolejny pieseł wskoczył... Tak bardzo chciałabym to skończyć, bo oprócz innych haftów (wiadomo!) czekają mnie też inne wyzwania. Np wycieczkownik- zaczęty w zeszłym roku, a ciągle opisy w telefonie, a tu nowy rok, nowe wycieczki. W dodatku ciągle (od...dawna, bardzo dawna) mam w planie coś na kształt BJ gdzie bym zapisywała kiedy jaki pokój malowalismy, u kogo święta w danym roku itp. I miałam zeszyt nawet stworzony, ale doszłam do wniosku, że urodziny i adresy mam zapisane w segregatorze i zawsze do segregatora mogę coś dołożyć... A że przydało by mi się miejsce, w którym zapisywałabym interesujace mnie książki to już nie wspomnę nawet.  Póki co mam stary kalendarz Męża, w którym miałam pisać "ba brudno" recenzje, ale poki co chce te 2 hafty ukończyć. I teraz mam nadzieję, że los ze mnie nie zakpi odnośnie moich planów... bo podobno wystarczy o nich wspomnieć, by wszystko szlag trafił. A żeby nie kończyć tak pesymistycznie zdjęcie kocura, który leżał sobie przy drodze, lekko się podniósł jak z Młodym przyszliśmy go sfotografować:
Taki dość puchaty 🙂 Może to taki kot, który czmycha w świat jak tylko wiosna nastaje... A żeby było śmieszniej, w zeszłym roku w tym samym miejscu siedział jak sfinks czarny kot. Tylko obserwował świat lekko ruszając głową. To chyba jakieś kocie miejsce 😉

Pozdrawiam ciepło, 
J.


18 marca 2025

89. Wycieczka do Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach

 Stwierdziłam, że nie mogę żyć tylko haftem i już kiedyś obiecałam fotorelacje z różnych wycieczek. A jakbym miała tak czekać, aż skończę border collie i PP to mógłby być już czerwiec. Poza tym jakoś mnie dziś góra pleców i kark boli, więc tym bardziej postanowiłam oderwać się od haftu. 
Muzeum Pożarnictwa odwiedziliśmy w ferie. Jest tam sporo sprzętów (np. motopompy, gaśnice), starych samochodów gaśniczych czy drabinowych oraz umundurowanie z różnych krajów zarówno na oficjalne wyjścia jak i do pracy. Niestety nie wzięliśmy zwykłego aparatu, a były one w gablotach i za nic nie dało się zrobić fajnych zdjęć. Całość bardzo ciekawa, jedyny minus (dość spory!) za brak oznaczeń, przez co ominęła nas część wystawy na poziomie -1 :( Więc jeśli tam będziecie i nadal nie będzie oznaczeń, to dobrze się rozglądajcie, bo pod jednymi ze schodów prowadzących na piętro są też schody w dół... Aha przed muzeum jest parking (chyba nawet bezpłatny) my staliśmy kilkaset metrów bliżej, gdzie stały inne auta i był 1 wóz strażacki z tabliczką dot. muzeum. A teraz zdjęcia (część mego autorstwa a część Igora):

właśnie niedaleko tego wozu parkowaliśmy. Poniżej eksponaty na zewnątrz, niestety brak przy nich tabliczek z opisami...



Bardzo szkoda, że nie zadbano by na zewnątrz też były tabliczki z opisem eksponatów. Choć na początku marca muzeum było zamknięte na 2 tygodnie, więc może coś się zmieniło.















Na wejściu mamy wóz strażacki z Fabryki Cementu "Szczakowa". 




Różne motopompy i gaśnice, niektóre przepołowione, by można było zobaczyć jak wyglądają w środku. Na piętrze jest też miejsce, w którym strażacy mogą zostawić swoje naszywki, wiele jest też zagranicznych.





















Myślę, że wybrałam najciekawsze zdjęcie, bo Igor obfotografowywał każde praktycznie auto 🙈I stwierdziłam, że następnym razem muszę też mieć aparat, wtedy On się zajmuje zdjęciami wszystkiego po kilka razy 🤪 Później pojechaliśmy do egzotarium w Sosnowcu, ale o tym już w kolejnym wpisie, co by za dużo zdjęć naraz nie było, bo jak zresztą tu widać, też nie zawsze zdjęcia się mnie słuchały. 
Tymczasem pozdrawiam Was ciepło, do następnego napisania,
J.
OSZAR »